Translate

wtorek, 24 października 2017

Historia Samuela


Chciałbym się z Wami podzielić pewna historią o której dowiedziałem się podczas Marszu Życia w Łodzi od Yvonne Anny Yaw. To historia jej dziadka , który nie tylko przetrwał holocaust dzieki temu ,że nie chciał przyjać obywatelstwa rosyjskiego bo czuł się Polakiem i został zesłany na Sybir , gdzie przezył ale także ,że przy końcu swego życia przyjał Jeszue jako swego Zbawiciela . Dodam jeszcze od siebie ,że Yvonne która jest drugim pokoleniem i mieszka w Niemczech doskonale mówi i pisze po polsku , tak aby zachować tradycję swoich przodków


Schmuel (Samuel 14.02.1917 - 23.02.2012)


Szalom Max!jak obiecałam , melduje sie....prosiłeś, żebym napisala o moim dziadku Szmuelu (Samuelu)chętnie, gdyz każde wspomnienie o nim jest piękne. Jego historie znam z jego własnych przekazów, którymi na krótko przed odejściem do Domu Pana w 2012 roku poraz ostatni sie ze mna dzielił.Samuel urodzil sie 14 lutego 1917 roku w Lublinie , w rodzinie żydowskiej, jako jedyny syn wśrod czwórki dzieci , byl trzeci w kolejności po Annie (Hance) Sarze (Serka) i przed Sonja. Jego ojciec byl wlaścicielem fabryki nabiału, która nastawiona była przede wszystkim na wyrob serów ( zdaje sie białych). Byli rodziną z lini Cochenitow tzn kaplanskiej- po matce.

Do wojny żyło im sie bardzo dobrze w Polin , w Lublinie. Jego siostry otrzymały wykształcenie we Francji i Anglii ( Lekarze stomatologii), a on miał objąć fabrykę po ojcu. (Mówił mi , ze dziewczyny musialy studiowac za granicą , chcąc być lekarzami, gdyz żydom nie wolno bylo w Polsce podjąć studiow medycznych ? . On sam był kształcony na kupca. Na kilka miesięcy przed wybuchem wojny, wladze rosyjskie zmuszały Samuela do przyjęcia obywatelstwa rosyjskiego . Jednak on nie zgadzał się z przyjęciem , gdyż jak sam mowił był Polakiem i tak sie urodził i tak zostanie.

Na taką odmowę , wydana została decyzja, że ma 6 godzin na spakowanie swoich rzeczy i musi opuścic kraj. Po tym czasie przyszła policja i aresztowala go , po czym wywiezli go na Syberię. Tam tez przeżyl, pracowal w łagrze przy drzewie.( nic więcej nie wiem). Jego mama byla tak bardzo zszokowana, że nalegała, żeby ojciec sprzedał fabrykę i żeby wyjechali na Syberie za Samuelem, aby mu pomóc. Ona też argumentowala, ze Niemcy przyjdą do Polski , że wojna będzie i tak bedą zmuszeni wyjechać z Poski. Na to ojciec "pojedż ty za nim . Ja będe z Niemcmi tutaj interesy robił ,przecież wojsko potrzebuje jeść".... i tak tylko jego mama pojechala z nim. Tym cudem przetrwali wojne.

W Lublinie zostala najstarsza siostra Hanka przy ojcu. Juz w pażdzierniku ojcu odebrano fabrykę , a on tak sie "rozchorował", że musieli wziąć go do szpitala i Hanka byla przy nim . Juz w listopadzie obydwoje nie żyli....podobno umarli na skutek cieżkiej choroby ? Jego druga siostra Sara miała męża. Był adwokatem w Lubline. Zaraz na poczśtku wojny aresztowali go i zabili a ich czteroletniego synka wywieżli gdzieś i juz nigy go nie widziała. Sara popadła w depresje, nie widziała już sensu życia dalej. Straciła wszystko i wszystkich. Została potem przewieziona do Getta w Łodzi, gdzie pracowała. Na początku można im bylo wieczorami wychodzić i wracać na noc. Z opowieści tych, ktore przeżyly, pewnego dnia już wiedziano, źe obóz , czy ghetto będzie likwidowane i będą wywożeni , wiec powiedziały sobie ,że dziś nie wrócimy juz tu a ty Sara chodz z nami . Jednak wróciła i zostala wywieziona do Oświęcima . Nie przeżyła. Dziadek jednak jej szukał a to wiedział z relacji żydowek, które z nią były w Łodzi.Po zakonczeniu wojny matka dziadka Śamuela wróciła do Lublina, lecz tylko na chwile, gdyż już nikogo tam nie bylo. Miala brata w Paryzu, który przeżyl wojnę Zamieszkała przy nim w Paryzu i tam tez zmarla....


Samuel zaś wrócił do Polski kiedy skończyła się wojna, dokladnie nie wiem kiedy, ale wiem, że szukal swojej siostry Sary, bo liczył na to, że może ocalala....Nie odnalazl ani jej, ani tez siebie.... okolo 1950 roku też wyjechał do Paryża. Zaczał tam nowe życie. I
Mial 95 lat jak odszedl do domu Ojca. Tuż przed śmiercią miałam jeszcze okazję spędzić z nim czas, w którym wiele rozmawialiśmy o Bogu i przebaczeniu. Chodz byl wspaniałym człowiekiem, to nosił w swoim sercu wiele bólu. Najbardziej , nie mógł znieść, ze Bóg ( Chaszem) dopuscił , że jego wspaniały ojciec, który był tak dobrym czlowiekiem zostal zabity.Dlaczego, pytał mnie ?. Nie mogłam mu na to pytanie odpowiedzieć a serce rozdzierało mi sie z bólu. Samuel był tyle lat obrażony na Boga, ale Bóg zmiękczył jego serce i nalał w niego swojej milosci.... tak ze nawet Samuel miesiąc przed swoim odejściem przyjał Jeszule jako swego Mesjasza. Czy to nie piekne?Moj Samuel byl dla mnie jednym z najwiekszych darow Boga... Pozdrawiam cię i życzę błogosławionego tygodnia:

3 komentarze: