Na terenach wojennych walk na wschodzie Ukrainy pomiędzy separatystami, a wojskami rządowymi zamieszkuje miliony cywilnych osób pragnących tylko jednego – spokoju i bezpieczeństwa. Jak na razie widoków na rozwiązanie tego konfliktu drogą pokojową nie widać, a walki pociągnęły już za sobą ponad 2000 ofiar śmiertelnych i tysiące rannych po obu stronach.
Tutaj w Metro Detroit znajdujemy się dosyć daleko od tego dramatu ale codziennie
dochodzą nas wiadomości o rannych i zabitych, a najgorsze z nich są te, gdy
słyszymy o tragedii dzieci – zabitych, rannych, osieroconych.
Informacje o
totalnych brakach produktów – począwszy od żywności poprzez odzież, środki sanitarne
i higieniczne, paliwo... przywodzą nam na pamięć kryzys ekonomiczny, jakiego
doświadczaliśmy w Polsce w latach 80-tych. Pamiętamy puste półki w sklepach i
kartki na większość produktów, nazywanych wtedy „towary reglamentowane”. W
okresie najgłębszego kryzysu te towary reglamentowane obejmowały praktycznie
wszystkie produkty, a potrzeby społeczeństwa były ogromne. W tamtym trudnym
czasie z pomocą przyszły nam, Polakom inne kraje.
Prywatne osoby i organizacje pozarządowe, kościoły z sąsiednich krajów - Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Szwajcaria, Norwegia, nawet mała Holandia a nawet z tak odległych miejsc jak USA i Kanada przysyłały odzież, żywność, środki sanitarne i higieniczne, a nawet urządzenia medyczne i lekarstwa. Któż z nas, mieszkających wtedy w Polsce nie otrzymał paczki z żywnością, gdzie była kawa, czekolada lub „ciuchy”. Jak po deszczu powstawały wtedy tanie sklepy z używaną odzieżą, w które obrotni „przesiębiorcy” zaopatrywali się na takich właśnie „ciuchobraniach”. Ta zagraniczna pomoc docierająca bezpośrednio do nas, mieszkańców Polski z pominięciem państwowych władz umożliwiła nam przetrwanie tego trudnego okres kryzysu. Dzisiaj opowiadamy naszym dzieciom lub wnukom o kartkach żywnościowych, pustych półkach sklepowych oraz kilometrowych kolejkach po paliwo, a oni nie potrafią sobie nawet wyobrazić takiego stanu rzeczy.
Prywatne osoby i organizacje pozarządowe, kościoły z sąsiednich krajów - Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Szwajcaria, Norwegia, nawet mała Holandia a nawet z tak odległych miejsc jak USA i Kanada przysyłały odzież, żywność, środki sanitarne i higieniczne, a nawet urządzenia medyczne i lekarstwa. Któż z nas, mieszkających wtedy w Polsce nie otrzymał paczki z żywnością, gdzie była kawa, czekolada lub „ciuchy”. Jak po deszczu powstawały wtedy tanie sklepy z używaną odzieżą, w które obrotni „przesiębiorcy” zaopatrywali się na takich właśnie „ciuchobraniach”. Ta zagraniczna pomoc docierająca bezpośrednio do nas, mieszkańców Polski z pominięciem państwowych władz umożliwiła nam przetrwanie tego trudnego okres kryzysu. Dzisiaj opowiadamy naszym dzieciom lub wnukom o kartkach żywnościowych, pustych półkach sklepowych oraz kilometrowych kolejkach po paliwo, a oni nie potrafią sobie nawet wyobrazić takiego stanu rzeczy.
Wspominając ten okres i ofiarną zagraniczną pomoc chcemy zrobić coś dla
Ukraińców, którzy nagle znaleźli się w dramatycznej potrzebie, podobnie jak my
kilkadziesiąt lat temu. Otworzyła się przed nami możliwość spłacenia tego długu
wdzięczności.
Kościół Żniwa Pełnej Ewangelii w Detroit organizuje transport z pomocą
humanitarną dla potrzebujących osób w miejscowości Berdjańsk w obwodzie
dniepropietrowskim na południu Ukrainy, nad morzem Azowskim. Znajduje się tam
prywatny ośrodek dla uchodźców z terenów objętych walkami. Na dzień dzisiejszy
(27 sierpnia 2014) przebywa tam 150 osób,w tym 50 dzieci. Ośrodek otrzymał od lokalnej
organizacji młodzieżowej niewielki teren z kilkoma starymi, nie używanymi od 15
lat budynkami, w których tymczasowo zakwaterowano uchodźców. Ciągle jednak
napływają nowe osoby, które z braku miejsca w zniszczonych budynkach umieszczane
są w namiotach. Ośrodek, nazwany Miasto Pokoju prowadzony jest przez pastora zielonoświątkowego
kościoła z Lublina, Artura Surowskiego i jego żonę.
W rozmowie telefonicznej pastor Artur poinformował o makabrycznym stanie budynków, a także o dokuczliwych brakach w zaopatrzeniu. Najpilniejszą potrzebą na dzień dzisiejszy są jesienno-zimowe ubrania i buty, (uchodźcy przyjechali do tego ośrodka w letnich ubraniach), środki higieniczne a nade wszystko żywność – mąkę, cukier, kaszę, olej, konserwy, suszone owoce, herbatę, kawę... Ośrodek nie posiada żadnych funduszy na opał na nadchodzącą zimę i to jest w tej chwili ich największą obawą o przetrwanie.
W rozmowie telefonicznej pastor Artur poinformował o makabrycznym stanie budynków, a także o dokuczliwych brakach w zaopatrzeniu. Najpilniejszą potrzebą na dzień dzisiejszy są jesienno-zimowe ubrania i buty, (uchodźcy przyjechali do tego ośrodka w letnich ubraniach), środki higieniczne a nade wszystko żywność – mąkę, cukier, kaszę, olej, konserwy, suszone owoce, herbatę, kawę... Ośrodek nie posiada żadnych funduszy na opał na nadchodzącą zimę i to jest w tej chwili ich największą obawą o przetrwanie.
Kościół Żniwa w Detroit wychodząc naprzeciw potrzebom Miasta Pokoju w
Berdjańsku otworzył konto na rzecz
pomocy dla ośrodka. Po zebraniu odpowiednich funduszy w możliwie najkrótszym
czasie jeden z członków kościoła, Max Ciszek uda się do Polski, aby nadzorować
zakup niezbędnych produktów. Po załadowaniu ich na ciężarówki konwój uda się w
drogę, liczącą 1450 km z Lublina do Berdjańska. Trasa konwoju przebiegać będzie
w niedalekiej odległości od prowadzonych walk. Będziemy mieli stały kontakt
telefoniczny, internetowy (na ile to możliwe) z konwojem, prowadzonym przez
Maxa.
Zachęcamy osoby prywatne, organizacje, firmy, sklepy, instytucje ,
kościoły, cerkwie do przekazywania wpłat na konto przeznaczone wyłącznie na ten
cel. Cała kwota wpłaconych ofiar zostanie przekazana do ośrodka Miasto Pokoju,
a każda osoba wpłacająca otrzyma dokument wpłaty uprawniający do zwrotu od
podatku w przyszłym roku.
Numer konta podamy w następnym wydaniu gazety.
Brawo za odwage
OdpowiedzUsuń