Już nastepnego dnia po prawie 10 godzinnej podrózy z przygodami , małe problemu z samochodem dotarlismy do Miasta Pokoju w Dniepordzierzynsku. Tam rozdalismy czesc naszej pomocy i spędzilismy noc. Rankiem wzielismy udział w porannym nabozenstwie gdzie dowiedzielismy się o biezacych potrzebach i sytuacji uchodzców. Tego samego dnia udalismy sie do Dniepropietrowska a stamtad do Wasiliwki gdzie byli juz Pastor Marek i Piotr. Tam też zostawilismy czesc rzeczy a w szczególnosci łóżka i śpiwory. Okazało się ,że mieszkanie dla babci juz zostało sfinalizowane także Piotr i Marek udali się do Charkowa a my razem z Adrianem ze Starachowic udaliśmy sie do najważmiejszego eatpu naszej akcji. Udałismy sie na przedmiescia Doniecka , do strefy Ukrainskiej , do miejsca które pare tygodni wczesnie zostało ostrzelane przez ogien separatystów. Tam nocą przeladowałismy naszapomoc do starej kostnicy.
Sprawilismy wielka radośc dla Alexanda i jego ekipy naszymi darami a przede wszystkim żywnoscia dla kuchni polowych operujących na ulicach Doniecka , karmiacych 2,000 ludzi dziennie oraz pomoca finansowa na odbudowe zmonbardowanego osrodka. Pamietam jak jeszcze tydzień wczesniej rozmawiałem z Alexem i radziłem mu aby przeniesli sie bardziej na zachód . Nawet nie chciał o tym słyszeć , gdyz tylko stamtąd może własnie przezucac transporty na Donieck. W drodze powrotnej mielismy moment grozy , gdy obydwa GPS w samochodzie przestały pracować , jak się dowiedzieliśmy pózniej to podobno jakięs specjalne zakłócenia tak aby drony nie mogły latać poprzez linie frontu , czy tez zawieszenia broni jak kto woli. Jechalismy prosto w strone gdzie podobno stacjonowali Czeczency . Całe szczescie zatrzymał nas nieoznakowany samochód z którego wysiadła ekipa z automatami w reku .
Musze przyznąc ,że miałem cykora. Całę szczęście skonczyło sie na strachu. Wracajac do sytuacji w samym Doniecku i okolicach to widąc wszedzie obserwatorów OBWE i opustoszałę stanowiska skąd do niedawna strzelala ciezka artyleria .Zreszta obie strony zgodnie twierdzą ,że wycofali sie tylko iluzorycznie i tylko jeden rozkaz a sytuacja wróci do normy , jezeli tak to można ując. Ceny zywnosci są 60-70 procent wyzsze niż w centrum kraju a przed bankomatami dalej ustawiaja sie kolejki. Gdy wyjeżdalismy z miasta Gorynak dowiedzieliśmy sie ,że strona Ukrainska kompletnie zamkneła mozliwosci przejazdu pomocy humanitarnej do Doniecka , nawet dla Czerwonego Krzyża , nie wiemy na jak długo.
Nasz ostatni etap podrózy to miasto Biała Cerkiew , około 100 km na południe od Kijowa . Tam grupa " szalenców " z Doniecka otworzyła ośrodek dla uchodzców , cemtrum dla ludzi uzależnionych i stołowke dla bezdomnych .
Co nas uderzyło to ich zapał do pracy i optymizm . Udałismy sie z nimi do sklepu kupilismy im piłe spalinowa a w drodze do osrodka , scielismy trzy drzewa , tak że było w sam raz na opał :) . Jak nam powiedział ich kierownik , dalismy im Wędke a nie rybe . Zostawilismy tez tam podarki dla dzieci i reszte odziezy.
Musze przyznać ,że był to udany wyjazd i utwierdził mnie w przekonaniu , ze tylko bezposrednia pomoc ma sens. Wiele trasportów nie dociera na miejsce przeznaczenia a pomoc finansowa ginie gdzies po drodze . Nic nie zastapi tych uscisków , tych słow a i dla tych ludzi jestesmy światełekiem w tunelu , amasadorami Chrzescijanstwa i takze Polski .
Dlatego tez zostałismy docenieni przez Prezydenta Polski pana Bronislawa Komorowskiego , który docenił nasz trud w pomoc dla ludzi potrzebujacych pomocy . Co dalej zobaczymy , na pewno to nie jest koniec naszych akcji . Akcji ktore docieraja do ludzi bezposrednio , tam gdzie pomoc nie dociera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz