Translate

niedziela, 23 marca 2014

Punkt Oparcia


W ubiegłym tygodniu udałem się na pokaz filmu dokumentalnego pani Anny Ferens pod tytułem "Punkt Oparcia" mówiącego o przemianach ustrojowych  w Europie Wschodniej zapoczątkowanych w Polsce w latach 80 tych.
Szczerze mówiąc, polityka kompletnie przestała mnie interesować.  Kiedyś się cieszyłem, że udało mi się zrobić fotkę czy zamienić kilka słów z kimś ważnym. Człowiek czuł się sztucznie doceniony i wydawało mu się, że jest kimś ważnym. Teraz widzę, że to jest sztuczne kreowanie idoli  czy to polityków, gwiazd ekranu czy sportu  a tak naprawdę większość tych ludzi nie zasługuje na żadne czerwone dywany lub temu podobne insygnia wykreowanej przez ludzka wyobraźnie chwały. Może tu się narażę wielu znajomym ale wieszanie zdjęcia papieża,  nie czyni cię świętym.
 Wracając do spotkania i całego filmu  to nasunęła tez mi się jeszcze jedna refleksja na temat ludzi, którzy w swoim mniemaniu są wybitnymi ekspertami  a  przecież  wiadomo, że gdzie jest dyskutuje dwóch Polaków zawsze są trzy odmienne zdania. Jednak najbardziej denerwujący są ci ludzie, którzy nie mieszkając  w Polsce, którzy te czasy znają tylko z przekazów telewizyjnych, mieszkając tutaj w Ameryce zabierają najwięcej głos.  Ja osobiście mieszkając tutaj, mając podwójne obywatelstwo zdecydowałem się nigdy nie głosować w wyborach w Polsce  (mam na myśli okręgi wyborcze w Stanach), niech ludzie tam decydują co chcą. Skąd my żyjąc tutaj mamy wiedzieć co jest dobre. Czy przekaz telewizyjny lub prasowy jest wystarczający aby wyrobić sobie zdanie. Wydaje mi się, że nie. Wpadł mi w ręce doskonały komentarz profesora   Bielenia, dotyczący wydarzeń na Krymie, z którym trudno się nie zgodzić:



Rosyjska interwencja na Krymie i jego inkorporacja w skład Federacji pokazały, jak kruche jest prawo międzynarodowe, jak słabe są możliwości jego egzekwowania. Pokazały także mizerię intelektualną komentatorów, brak wiedzy i kwalifikacji merytorycznych, aby taką sytuację kompetentnie analizować i oceniać. Zamiast wiedzy analitycznej, rozlała się fala histerycznych komentarzy, które przeciętnemu zjadaczowi chleba bynajmniej nie ułatwiają zrozumienia istoty zaistniałej sytuacji. Przede wszystkim, zarówno media jak i politycy posługują się retoryką skrajnie emocjonalną i negatywnie wartościującą, będącą rezultatem syndromu myślenia grupowego, skupiającego uwagę na "agresji Moskwy", w oderwaniu od kontekstu i wydarzeń poprzedzających. Nikt nie chce słyszeć o przyczynach i początkach całego procesu, niemal wszyscy natomiast koncentrują uwagę na skutkach, których zresztą do końca nie znamy .Syndrom taki, dobrze opisany w literaturze amerykańskiej (także jako syndrom "ogłupienia zbiorowego"), znany jest z czasów kryzysu rakietowego na Kubie 1962 r. Wtedy o mało co nie doprowadził do uruchomienia przez USA dźwigni atomowej. Obecnie pojawił się znowu w kontekście interwencji Rosji na Krymie


To moja krótka relacja ze tego spotkania zrobiona na zlecenie Tygodnika Polskiego.


"A place to Stand" from Polish Weekly on Vimeo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz